Niespełna półtora roku po poprzedniej podwyżce opłat za wywóz odpadów komunalnych, czeka nas kolejna, która tym razem obejmie mieszkańców segregujących odpady.
Na wniosek prezydenta, nad uchwałą podwyższającą stawki debatować będą w czwartek gliwiccy radni. Układ sił w Ratuszu sprawia jednak, że jej przyjęcie wydaje się formalnością.
Zabrakło 3 mln złotych
Zmiana wynika z dziury budżetowej, która powstała w samofinansującym się (wedle pierwotnych założeń) systemie.
– Analiza dochodów i wydatków w aktualnym stanie oraz prognoz na następne lata wykazała znaczący deficyt. Wynika to z faktu, iż większa liczba mieszkańców złożyła deklarację na odbiór i zagospodarowanie odpadów w sposób selektywny przy jednoczesnym wzroście ilości wytwarzanych odpadów i przekazywanych do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych – czytamy w uzasadnieniu projektu uchwały.
Prognozowane wpływy miasta z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi na koniec 2019 roku to 24 mln złotych, natomiast szacowana przez Magistrat suma kosztów to 27 mln złotych. Po wejściu w życie planowanej podwyżki wpływy mają sięgnąć 26 mln 400 tysięcy złotych.
Dlaczego stawki nie zostały prawidłowo oszacowane pod koniec 2017 roku, kiedy w gorącej atmosferze przepchnięto ostatnią „uchwałę śmieciową”? Wówczas zmiany podyktowane były regulacjami unijnymi, które miały doprowadzić do 50% udziału odpadów zbieranych selektywnie w całkowitej ilości odpadów komunalnych. Stawki poszły więc w górę (nawet o 163%) dla mieszkańców niesegregujących odpady. Dla pozostałych podwyżki były mniej odczuwalne (wynosiły średnio 20%). Jednak jak przyznaje magistrat, po nowelizacji zdecydowana większość mieszkańców zadeklarowała chęć segregacji odpadów (czyli przejścia na niższe stawki), a to spowodowało braki budżetowe.
Przygotowana uchwała przewiduje wprowadzanie podwyżek w dwóch etapach – pierwszy zostanie wprowadzony 1 lipca i potrwa do 31 grudnia. Drugi będzie obowiązywał od 1 stycznia 2020 roku.
Takie stawki będą obowiązywały po podwyżce w 2019 roku (od 1 lipca do 31 grudnia)
– 0,55 zł (poprzednio 0,45) l m2 powierzchni do 60 m2 włącznie,
– 0,43 zł (poprzednio 0,36) od 1 m2 powierzchni powyżej 60 m2 do 90 m2 włącznie,
– 0,30 zł (poprzednio 0,24) od 1 m2 powierzchni powyżej 90 m2 do 120 m2 włącznie,
– 0,15 zł (poprzednio 0,12) od 1 m2 powierzchni powyżej 120 m2.
Takie stawki będą obowiązywały po podwyżce w 2020 roku
– 0,68 zł l m2 powierzchni do 60 m2 włącznie,
– 0,52 zł od 1 m2 powierzchni powyżej 60 m2 do 90 m2 włącznie,
– 0,32 zł od 1 m2 powierzchni powyżej 90 m2 do 120 m2 włącznie,
– 0,15 zł od 1 m2 powierzchni powyżej 120 m2.
Spór o metodę rozliczania
W wieloletniej dyskusji na temat ponoszenia przez miasto kosztów za wywóz odpadów komunalnych, niemal od początku opozycja kwestionowała sposób obliczania opłat według metody “od metra lokalu”. Nie śmiecą przecież metry kwadratowe tylko użytkownicy. Jak podnosili radni ubiegłej kadencji, obecne rozwiązanie prowadzi do absurdalnej sytuacji, w której np. samotna osoba w 80 metrowym mieszkaniu płaci więcej niż 5-osobowa rodzina w 60-metrowym lokalu. W większości ościennych miast przyjęto, inaczej niż w Gliwicach, liczenie stawki od “głowy”. Urzędnicy przekonują jednak, że zmiana systemu spowodowałaby inne problemy np. wymeldowywanie się mieszkańców.
Monopol zawsze kosztuje więcej
Osobną kwestią pozostają umowy zawierane przez miasto z gliwickim Remondisem. Warunki przetargu od lat sprawiają, że jedynie Remondis jest w stanie je spełnić i w konsekwencji zostaje monopolistą. Wiele wskazuje, że w tej kwestii nic się nie zmieni, choć już teraz wiadomo, że koszty świadczonych przez Remondis usług mogą by dużo wyższe.
– W związku z planowanym przetargiem na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych z nieruchomości zamieszkałych, a co za tym idzie szacowaniem kosztów zamówienia należy się spodziewać, iż koszt za ww. usługi od 1 stycznia 2020 roku będzie wyższy niż w chwili obecnej – czytamy w uzasadnieniu uchwały wprowadzającej podwyżki.
Co więcej, urzędnicy zaznaczają, że podwyżki opłat dla mieszkańców opierają się na prognozach, a „w przypadku niezbilansowania się kosztów systemu z wpływami na koniec roku budżetowego, stawki mogą ulec zmianie”. Możliwe jest więc, że za rok ceny ponownie wzrosną. Dlatego być może już teraz warto rozważyć proponowany przed laty pomysł podzielenia miasta na strefy, co pozwoliłby dopuścić do przetargu mniejsze podmioty, a tym samym ograniczyć rolę jedynego monopolisty, jakim jest Remondis.
Ostateczną decyzje w sprawie podwyżek podejmą radni na najbliższej, czwartkowej sesji Rady Miasta.
(msz)