W poniedziałek do policyjnego aresztu trafił mieszkaniec Mysłowic, który zaalarmował służby twierdząc, że w Szpitalu Psychiatrycznym w Toszku jest podłożony ładunek wybuchowy.
W szpitalu nie zdecydowano się na ewakuację, sprawą jednak zajęli się policyjni śledczy. Sprawca został namierzony przez funkcjonariuszy już kilka godzin później i zatrzymany na terenie Toszka.
Mężczyzna dzwonił z aparatu bez karty SIM (wówczas z telefonu można połączyć się tylko z numerem alarmowym), będąc przekonanym, że to uchroni go przed wykryciem. Jego niedzielny telefon pod numer 112 wywołał działania służb.
Policja nie rekomendowała dyrekcji szpitala ewakuacji z uwagi na niską wiarygodność informacji, jednak przeszukano obiekt z użyciem m.in. policyjnego psa. Nie ujawniono żadnego ładunku
– informuje nadkomisarz Marek Słomski, rzecznik prasowy KMP Gliwice.
W sprawie wszczęto dochodzenie. Sprawca trafił już do policyjnego aresztu, a we wtorek został mu przedstawiony zarzut popełnienia przestępstwa, za które grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Policja przypomina – kilka lat temu do kodeksu karnego wprowadzono artykuł 224a, zgodnie z którym każdemu, kto „wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.