Zapadlisko w jezdni przy studzience kanalizacyjnej na ulicy Limanowskiego w Sośnicy powstało ponad rok temu. Widać je nawet na zdjęciach w Miejskim Systemie Informacji Przestrzennej. Do tej pory nie zostało usunięte. Sprawa niestety się przeciąga – kwestią sporną jest, kto miałby dokonać naprawy uszkodzenia.
Pod koniec sierpnia były radny Jan Pająk wystosował pismo do prezydenta Gliwic (kierowane też do ZDM i PWiK), w którym pyta o stan załatwiania tej sprawy. Skan dokumentu opublikował w mediach społecznościowych.
– W lipcu minął rok od powstania zapadliska w ciągu ul. Limanowskiego. Państwo szukali właściciela kanalizacji. Pomogłem przy zorganizowaniu spotkania z przedstawicielem SRK (Spółki Restrukturyzacji Kopalń – red.). Odbyły się dwa spotkania. Uczestniczyłem w nich jako strona społeczna. Jak się okazało, właścicielem jest SRK. Potwierdzają to dokumenty udostępnione przez PWiK. Miało być kolejne spotkanie. Nie odbyło się, bo SRK przekazało sprawę dalej. Z Państwa strony po wyczerpaniu możliwości załatwienia tematu drogą porozumienia miały być podjęte kroki w celu usunięcia zapadliska a następnie wezwania do zapłaty w stosunku do właściciela kanalizacji czyli SRK – napisał Pająk w dokumencie, w którym pyta o to, kiedy problem zostanie załatwiony.
Z powodu zapadliska ul. Limanowskiego jest nieprzejezdna w rejonie skrzyżowania z ul. Pustą, z tego względu od tej strony nie można do niej dojechać (na wylocie parkują samochody). Jak twierdzą mieszkańcy, którzy zabrali głos w komentarzach na profilu eks-radnego, TIR-y dostarczające dostawy towarów do pobliskiego marketu sieci Biedronka nauczyły się jeździć objazdem, wiedzy tej nie nabyli jednak kierowcy ambulansów.
Mój ojciec w lutym tego roku omal nie stracił życia bo kierowca karetki nie wiedział jak wjechać na osiedle. A w jego przypadku liczyła się każda sekunda. Czy musi dojść w końcu do tragedii żeby ktoś się ruszył? Czy ktoś za to wszystko odpowie??
– pyta jedna z komentujących.
Sprawa znana jest gliwickim drogowcom. Gdy pytaliśmy o to w ubiegłym roku, ZDM zabezpieczył miejsce powstania szkody, przesłał pismo w tej sprawie do Spółki Restrukturyzacji Kopalń i oczekiwał na załatwienie sprawy. Bez efektu.
– Do żadnego z oddziałów Spółki Restrukturyzacji Kopalń nie należy odcinek kanalizacji w miejscu wskazanym przez Panią. Nie jest możliwym wykonywanie / finansowanie przez nas prac w obiektach, infrastrukturze nie wchodzącej w skład majątku spółki – informował w październiku 2020 roku Wojciech Jaros, rzecznik SRK.
Mieszkania w budynku, który potencjalnie mógłby być podłączony do kanalizacji w tym miejscu, zostały sprzedane ich lokatorom, więc właścicielem (i potencjalnie stroną w sprawie) jest wspólnota mieszkaniowa
– przekazał rzecznik.
Inaczej problem widzi gliwicki ZDM.
– Zarząd Dróg Miejskich prowadzi korespondencję z SRK w poniższej sprawie i podejmuje wszelkie działania zmierzające do usunięcia zapadliska przy ul. Limanowskiego. ZDM, skorzysta z każdego sposobu, nie wykluczając drogi sądowej – informowała nas pod koniec sierpnia br. rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich, Jadwiga Jagiełło-Stiborska.
Jak wskazuje Jan Pająk, po dwóch spotkaniach z przedstawicielami SRK, gdzie udowodniono spółce, że infrastruktura należy do niej, odbyło się trzecie, na którym żaden z reprezentantów państwowego podmiotu już się nie pojawił. Przynależność kanalizacji do SRK potwierdził nam również PWiK (który równocześnie wskazuje ten fakt jako powód uniemożliwiający usunięcie zapadliska przez tutejsze wodociągi), państwowy podmiot nadal jednak zaprzecza, by była to jego własność.
– Wbrew częstym domniemaniom SRK SA nie zajmuje się wszystkim co zostało po zlikwidowanych zakładach górniczych, a tylko majątkiem, jaki został jej przekazany. O ile mi wiadomo w ciągu ostatniego roku spółka nie przejmowała majątku, czy też instalacji komunalnych w Gliwicach. Wiec to co nie należało do niej rok temu, nie należy i teraz. Pragnę też zwrócić uwagę, że w razie problemów z ustaleniem do kogo należy jakaś działka czy obiekt, istnieje droga administracyjna, a w dalszej kolejności sądowa dla określenia tego. Przy czym nie wiem kto miałby być drugą stroną – właściciel terenu, obiektu, czy gmina – wyjaśnia Wojciech Jaros z SRK, który mimo wszystko rozesłał zapytania w tej sprawie do wszystkich oddziałów spółki. Odpowiedź ma być znana pod koniec września.
Jan Pająk w miniony wtorek zamieścił w mediach społecznościowych wiadomość z ZDM, jaką otrzymał w odpowiedzi na wspomniane pismo. Nie wynika z niej nic nowego – trwa wymiana korespondencji między drogowcami a SRK.
(żms)
fot. 24gliwice.pl/ŁG, scr. MSIP