Żona radnego uważa, że jej mąż… ma coś z głową, choć lekarz tego nie stwierdził. A gliwiczanie skarżą się, że mają za dużo autobusów. Tego i owego dowiedziałam się podczas ostatniej sesji rady miasta.
Podobno gliwiczanie skarżą się na zbyt dużą liczbę autobusów. Tak powiedział wiceprezydent Mariusz Śpiewok, cytując mieszkańców dzielnicy Żerniki, którzy mieli złożyć skargę w słowach: „No ileż tych autobusów może po tych Gliwicach jeździć”.
Temat wypłynął przy okazji dyskusji o podwyżce w Strefie Płatnego Parkowania. Wyższa opłata ma zmusić kierowców do korzystania z autobusów, których, przypomnijmy, jest tak dużo, że przeszkadza to nawet samym pasażerom.
Radna zna już rozkład jazdy
Koncepcję komunikacji idealnej zburzyła nieco radna Katarzyna Kuczyńska-Budka z Koalicji Obywatelskiej, mówiąc głośno, że w Gliwicach komunikacja kuleje. Dowiedziała się więc, że sama powinna z autobusu skorzystać, bo z jej dzielnicy do centrum jest akurat mnóstwo połączeń (rozkład jazdy przeczytał radnej Michał Jaśniok z Koalicji dla Gliwic).
– Transport publiczny funkcjonuje u nas doskonale! Nawet moja żona przesiadła się ostatnio na autobus – zachwycał się Stanisław Kubit, także z KdG.
Zachwytów komunikacją zbiorową nie krył i Tadeusz Olejnik (również KdG). A kto jak kto, ale on zna się na tym doskonale, bo na co dzień pracuje w gliwickim Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej. Powiedział więc, jako autorytet:
– Komunikacja w Gliwicach przez ostatnie lata tak się zmieniła, że ktoś, kto dawno tu nie był, sytuacji nie pozna.
A na dowód, że można mu wierzyć, dodał:
– Pracuję w komunikacji grubo ponad 30 lat. U nas, w PKM, są bardzo restrykcyjne badania lekarskie i ja mam od fachowców glejt, że mogę jeszcze kolejne dwa lata pracować. Wprawdzie czasami żona mi mówi, że mam coś z głową, ale to akurat nie dotyczy kwestii komunikacji. Zaręczam więc, że dobrze wiem, o czym mowię.
Gratuluję dobrego zdrowia
Tymi słowy zwrócił się do Olejnika radny Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Chmielewski, który chce, by w Gliwicach było więcej parkingów na obrzeżach, w stylu europejskich „park and ride”. I oto okazało się, że jest niedoinformowany, bo akurat taki system dawno już mamy. To… parkingi przy centrach handlowych oraz dziki parking pod autostradą.
– Są to miejsca wykorzystywane do przesiadek. Utworzyły się więc naturalne centra przesiadkowe – cieszył się wiceprezydent Śpiewok.
Minicentra przesiadkowe oraz autobusy są, zdaniem władz miasta, narzędziami do zniechęcania kierowców do Strefy Płatnego Parkowania. Narzędzie kolejne – wyższe opłaty za postój. Radny Chmielewski nazwał je drenowaniem kieszeni. A radny Olejnik (pracownik PKM!) upierał się przy podwyżkach, i to dużych.
– Będę się upierał przy cenach zaporowych, bo ludzie nie będą chcieli płacić dużych pieniędzy, by parkować.
Ostatecznie podwyżkę przegłosowano. Najbardziej stracą na tym pracujący w centrum przedsiębiorcy. Radny Olejnik i jego koledzy z KdG powinni więc dostać teraz zaporowe ceny na żywność. Bo towaru do sklepu autobusem raczej się nie dowiezie.
Marysia Sławańska