Picie alkoholu, palenie papierosów, zaśmiecanie, wybijanie szyb, agresja – to niektóre z problemów, jakie sprawiają pasażerowie miejskich autobusów.
Tylko w tym roku gliwickie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej odnotowało już 31 aktów wandalizmu na kwotę ponad 17 tys. zł.
Na szczęście, nie wszędzie jest tak źle. Na przykład na trasie autobusu linii 699 jadącego z Obrońców Pokoju na osiedle Waryńskiego do nieprzyjemnych zdarzeń dochodzi niezwykle rzadko. Natomiast na linii 32 łączącej Zabrze i gliwickie osiedle Łabędy, akty wandalizmu lub złego zachowania pasażerów są nagminne. Często osoby nietrzeźwe czy agresywne można spotkać na przykład w autobusie linii 197 (Sośnica – Łabędy) i 840 (Katowice – Gliwice) – w tych dwóch przypadkach od szeregu już lat sytuacja jest taka sama:
– Najgorzej jest gdy są powroty z imprez, np. Dni Parku Kultury w Katowicach. Wtedy autobusem 840, nocnym lub jadącym nad ranem, 90% pasażerów jest nietrzeźwych. Po takiej trasie w autobusie znajduje się cały magazyn butelek po piwach i mocniejszych alkoholach. Kierowcy myślą wtedy tylko o tym, by cało dojechać na przystanek docelowy i by ten kurs już się skończył. Niektórzy z nich wręcz boją się wtedy jeździć bo pasażerowie nierzadko są agresywni – dowiedzieliśmy się w PKM-ie. Gdy sprawa zostanie zgłoszona policji, w momencie gdy nadjedzie radiowóz, po krewkim pasażerze nie ma już śladu.
[pullquote align=”left” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Kiedyś problemem były również powroty z meczów piłki nożnej. Od kilku lat, kibice zachowują się jednak dużo lepiej.[/pullquote]– Gdy jeszcze jeździły Ikarusy, autobus, który dotarł do zajezdni po powrocie z meczu nie miał ani jednej całej szyby! – wspominają w PKM-ie.
Do czego zdolny jest pasażer pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających, przekonała się także pani Aleksandra, która z pracy do domu wraca autobusem linii 32.
– Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy wracając pewnego wieczoru z pracy, w autobusie zauważyłam młodego chłopaka pijącego razem z kolegą piwo i przeklinającego na cały głos. Żeby tego było mało, gdy mężczyzna opróżnił butelkę, otworzył okno i po prostu ją wyrzucił. Gdyby w tym momencie ktoś szedł chodnikiem, mógłby go przecież nawet zranić lub nawet zabić!
Dużym problemem jest także wybijanie szyb, a zdarza się to dość często. Okazuje się, że pseudo pasażerowie, którzy zostali wyproszeni z autobusu bo zachowywali się nieodpowiednio lub byli nietrzeźwi w odwecie rzucają w pojazd kamieniami lub butelkami. Co więcej, zdarza się nawet, że autobusy ostrzeliwane są z wiatrówek! Do takich incydentów doszło na ul. Chorzowskiej i Dąbrowskiego. Oczywiście skończyło się zbitą szybą.
[pullquote align=”right” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Zauważyłam młodego chłopaka pijącego razem z kolegą piwo i przeklinającego na cały głos. Żeby tego było mało, gdy mężczyzna opróżnił butelkę, otworzył okno i po prostu ją wyrzucił.[/pullquote]Takie zachowania generują niepotrzebne koszty, wybita szyba musi zostać natychmiast wymieniona, a koszt bocznej to ok. 1000 zł. Większe szyby – przednia i tylna kosztują dwa razy tyle.
Jakie problemy sprawiają jeszcze pasażerowie? Do białej gorączki doprowadzają kierowców osoby, które dla zabawy, z pośpiechu, a często ze strachu nadużywają systemu awaryjnego otwierania drzwi.
– Zdarza się to bardzo często, zazwyczaj awaryjnie otwierają drzwi młodzi ludzie, którzy gdzieś się śpieszą i nie chcą poczekać aż autobus dojedzie do przystanku. Często jednak używają tego osoby jadące bez biletu. Gdy do autobusu wsiądzie kontroler, włączają awaryjne otwieranie drzwi i po prostu uciekają – tłumaczą w PKM-ie.
– Jak się mamy nie irytować, gdy taka sytuacja zdarzy się nam np. kilka razy w ciągu dnia? Włączają się hamulce, otwierają się drzwi, a my musimy wstać i to odblokować. Potem pasażerowie oburzają się, że autobus podjechał na przystanek z opóźnieniem – dodaje jeden z kierowców.
[pullquote align=”left” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Najgorzej jest na liniach nocnych i porannych w weekendy, i nie chodzi tylko o dewastacje ale również zaśmiecanie i brudzenie w autobusach. [/pullquote]Kiedyś zmorą był słonecznik, teraz w autobusie pasażerowie zostawiają po sobie dużo więcej śladów – butelki, niedopałki papierosów(!), opakowania po fast-foodach czy gumy do żucia.
Na co dzień pasażerowie mogą tego nie dostrzegać, bo gliwicki PKM bardzo dba o czystość pojazdów. Po każdym kursie autobus przyjeżdża na zajezdnię i jedzie do myjni, gdzie jest czyszczony. Jeśli zabrudzenie jest bardziej dokuczliwe (np. gdy pasażer zwymiotuje) to zdarza się, że autobus musi nawet zboczyć z kursu i być wyczyszczony natychmiast. Gruntownemu myciu pojazdy poddawane są natomiast raz na miesiąc.
Kłopotliwi pasażerowie to nie tylko zmora kierowców i przewoźnika, ale także, a nawet przede wszystkim, współpasażerów.
– Osobiście nie lubię jeździć autobusami, często albo stoją koło mnie osoby, które latem nie dbają o higienę lub są po prostu nietrzeźwe, denerwują mnie również ciągłe głośne rozmowy przez telefon- mówi pani Klaudia.
Jak się więc okazuje, nie trzeba zaśmiecać czy wybijać szyb, by dać się we znaki współpasażerom. Dużym problemem okazują się także rozmowy telefoniczne w autobusie, nierzadko długie i głośne. Kiedyś były one zakazane, teraz nie ma już takich obostrzeń.
– Ludziom często po prostu brak jest kultury i dobrego wychowania, zdarza się, że podczas jazdy autobusem poznaję życiorys lub prywatne problemy osoby jadącej obok. A wcale nie mam na to ochoty – dodaje pani Klaudia.
W przyszłym roku tabor gliwickiego PKM-U wzbogaci się o kolejnych 20 nowoczesnych pojazdów. Oby jak najrzadziej demolowanych i zaśmiecanych.
Katarzyna Klimek