Mężczyźni weszli do sklepu, udając zainteresowanie elektroniką. W pewnym momencie wyrwali kilka najdroższych modeli smartfonów z ekspozycji i rzucili się do ucieczki. Pracownik sklepu podjął pościg, ale sprawcy zdołali zbiec. Na miejsce wezwano policję.
To kolejna niełatwa sprawa, która trafiła do gliwickich kryminalnych, jednak dzięki determinacji śledczych, udało się doprowadzić do zatrzymania podejrzanych.
– Było po godzinie 19:00, 11 stycznia br. Na zmarzniętej kostce brukowej dwaj mężczyźni pędzili w szaleńczym biegu, w pośpiesznym odwrocie przewrócili się i porozrzucali część łupu. Kilka smartfonów uderzyło o bruk, zostały zniszczone. Po chwili zniknęli w ciemności – relacjonuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.
Na miejsce, w rejon parku handlowego przy ul. Jana Nowaka Jeziorańskiego w Gliwicach, przyjechali kryminalni z I komisariatu. Przystąpili do działania.
– Monitoring sklepu dostarczył wyraźne wizerunki sprawców, ale kolejne nagrania z okolicznych kamer nie przyniosły kluczowych informacji. Wieczorna pora i duża odległość sprawiły, że numery rejestracyjne samochodu, do którego wsiedli złodzieje, pozostawały nieczytelne. Ustalono jedynie, że auto miało nadwozie kombi i odjechało bez włączonych świateł – kontynuuje Słomski.
Kryminalni zaczęli żmudną analizę tras, jakimi mógł odjechać pojazd bez włączonych reflektorów. Sekunda po sekundzie, ulica po ulicy, odnajdywali kolejne nagrania. W końcu trafili na ślad. To był volkswagen passat, poruszający się estakadą nad torami w kierunku osiedla Kopernika. Udało się odczytać numery rejestracyjne. Nastąpił przełom.
Dalsza analiza pokazała, że auto w przeszłości wielokrotnie wpadało w oko policyjnym patrolom. Mandaty, wykroczenia, kontrole drogowe – policjanci mieli gotową bazę danych o kierowcy. Okazało się, że trzy dni wcześniej na Śląsku auto zatrzymano do rutynowej kontroli
– dodaje rzecznik. – Za kierownicą siedział obywatel Rumunii, a pasażerem był jego współtowarzysz – również Rumun, obaj trzydziestokilkuletni.
Detektywi zaczęli rozpracowywać ich działalność. – “Biały wywiad” przynosił kolejne informacje. Jeden z nich zarejestrował nawet firmę w Małopolsce. Policjanci z Gliwic skontaktowali się z kolegami z powiatu oświęcimskiego. Wiele wskazywało na to, że obaj podejrzani zdążyli opuścić Polskę. Teraz pozostawało czekać – albo zostaną zatrzymani za granicą, albo prędzej czy później wrócą… I wrócili
2 lutego gliwiccy kryminalni otrzymali informację, że samochód podejrzanych wjechał do Polski. Na zlecenie śledczych auto zostało zatrzymane przez policjantów drogówki w Oświęcimiu.
Detektywi natychmiast ruszyli do akcji. Przy standardowym przeszukaniu pojazdu odnaleziono sfałszowane dokumenty i materiały wykorzystywane do kwestowania – wyłudzania pieniędzy na rzekomo chore dziecko
– mówi Słomski.
Chociaż same smartfony przepadły, to dowody były wystarczające do postawienia podejrzanym zarzutów kradzieży, z kolei sprawa oszustwa na: „chore dziecko” będzie jeszcze wyjaśniana. Policjanci sprawdzają też czy ta dwójka ma na sumieniu inne podobne kradzieże. Na tę chwilę grozi im do 5 lat więzienia.
(żms)/KMP Gliwice