Już prawie wszystko jasne. Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej prezydent Zygmunt Frankiewicz ujawnił, że po jego ewentualnej wygranej w wyborach do parlamentu, będzie namawiać do głosowania na jednego ze swoich zastępców.
– Nigdy tutaj nie pracowałem sam, budowałem zespół, który funkcjonował na podstawie daleko idącego zaufania. Mam grono bardzo dobrych, doświadczonych współpracowników, i zamierzam wskazać osobę, na którą będę prosił gliwiczan, aby w razie czego oddali głos, jeżeli ja się dostanę do parlamentu. Nie ukrywam, że zamierzam wskazać jednego ze swoich zastępców – deklaruje Z. Frankiewicz.
Prezydent podjął już decyzję, ale nie chciał na razie wskazać, o którego z zastępców chodzi. – Nastąpi to (ujawnienie kandydata – red.) wtedy, gdy będzie na to pora. Przed wyborami mówienie o tym, to jest, delikatnie mówiąc, dzielenie skóry na niedźwiedziu – powiedział prezydent.
Nieoficjalnie mówi się, że będzie to I zastępca, 60-letni Adam Neumann. Kandydatura III zastępcy Krystiana Tomali wydaje się mało prawdopodobna, podobnie, jak sprawującego funkcję zaledwie od lutego II zastępcy prezydenta, Mariusza Śpiewoka.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z udziałem Z. Frankiewicza (kandydata do Senatu) i M. Golbik (lidera listy KKW Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni do Sejmu) największe zainteresowanie dziennikarzy wzbudziły oczywiście motywy dość zaskakującej decyzji prezydenta o kandydowaniu.
– To nie jest pochopna decyzja, tylko efekt tego, co się dzieje w Polsce. to co już się stało i co jest zapowiadane i stanie się w najbliższym czasie, to może być koniec samorządu, jaki znamy. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ja akurat interesuje się tymi sprawami, śledzę je bardzo dokładnie (…) i stawiam tezę, że przy tym zamachu finansowym na samorząd, który teraz obserwujemy, za rok samorząd się może zrobić niewydolny. Tacy jak ja będą odchodzili z samorządu, tylko to się wtedy może odbywać w niesławie, bo będzie się mówiło o nas, że sobie nie dajemy rady – mówi prezydent.
– To nie jest ewakuacja, ja właśnie stawiam czoło temu co się dzieje i podejmuję wyzwanie, a nie się gdziekolwiek chowam. Zawsze tak robię – dodaje Z. Frankiewicz. – Zgromadziłem dość duży potencjał, liczą się ze mną nie tylko ludzie w samorządzie i mam wpływ na to co się dzieje, mogę powiedzieć, nawet dość szeroko w Polsce i zamierzam to wykorzystać do obrony tego samorządu. (…) Stąd ta moja decyzja o kandydowaniu w trakcie kadencji. Dla części gliwiczan to może być odejście bardzo akceptowalne, jako, że były też takie głosy, że 26 lat to bardzo długo.
Prezydent nie zostawia suchej nitki na rządach Prawa i Sprawiedliwości.
– Myślę, że PiS-u należy się obawiać, dlatego, że to co robi z Polską jest groźne. To, że się w tej chwili wszystkim wydaje, że jest świetna koniunktura, są pieniądze, 500 plus, premier opowiada bajki o sytuacji gospodarczej, to jest ukrywanie faktu, że pod większością najważniejszych dziedzin naszego życia są podłożone miny, które eksplodują, i to obawiam się, że wnet. Jakby przyszło spowolnienie gospodarcze, to się to wszystko rozsypie jak domek z kart – ostrzega Z. Frankiewicz.
(oprac. mf / TV Łukasz Gawin)